Obóz 2018 - dzień 7
Niedziela rozpoczęła się wyjątkowo pracowicie. Już z samego rana chętni chłopcy udali się do pobliskiego kościoła, aby pomodlić się za przetrwanie na obozie. Widocznie modlili się bardzo skutecznie, bo dotychczas żaden uczestnik nie wyjechał przedwcześnie do domu.
Kolejnym ważnym wydarzeniem była wizyta Prezesa Ajaksu. Obiekt bardzo się podobał, jedynie porządek w pokojach pozostawiał wiele do życzenia. Były to wczesne godziny poranne więc nie było w tym nic dziwnego. Prezes oglądał również zmagania roczników 2006 i 2007 oraz 2008 i 2009 na boisku. W obu przypadkach wygrali starsi chłopcy ale młodsi pokazali grę na bardzo dobrym poziomie i w pewnym sensie też byli zwycięzcami. W tym samym czasie chłopcy z rocznika 2004/5 rozegrali sparing na boisku Limanovii. Wynik okazał się niekorzystny dla naszych ale połowa drużyny trenera Wąsa nie mogła zagrać dobrze ze względu na drobne kontuzje więc zaskoczenia nie było.
Po rozegranym meczu chłopcy jak zwykle znaleźli ukojenie w potoku górskim. Wszelkie boleści ustąpiły pod wpływem zbawiennej, zimnej wody. Według legendy, kto wziął kamień ze strumienia i pomyślał życzenie, pewne jest, że spełni się ono z nawiązką.
Niedzielny obiad to tradycyjne dania. Najpierw rosół, a potem kurczak więc kucharki miały pełne ręce roboty, bo zawodnicy co trochę prosili o dokładkę.
Przyszedł czas na odpoczynek od treningów. Trenerzy zabrali chłopców na spacer, a jako że okolica jest malownicza to czas upływał im bardzo przyjemnie. Tym razem starsi chłopcy zwiedzali Bazylikę Matki Boskiej Bolesnej w Limanowej. Potem były lody, a co sprytniejsi złowili nawet smaczny kąsek na kolację w pobliskiej rzece.
Wyjątkowym wydarzeniem okazały się prezentacje chłopców na wesoło. Wszystkie roczniki przygotowały się bardzo dobrze i otrzymały nagrody. Jednak chłopcy z rocznika 2007 wywarli największe wrażenie pokazując w unikatowy sposób jak dbać o higienę na obozie nawet jeśli nie posiada się podstawowych środków higienicznych. Pani Ania również dostała kwiaty za pomoc chłopcom i trenerom. Potem przyszedł czas na kiełbaski i kaszankę z zapiekanymi ziemniakami i warzywami. Wszystko było wyśmienite i zorganizowane na medal.
Po sytej kolacji niektórzy odpoczywali w pokojach, bo brzuchy mieli bardzo pełne. Niektórzy chłopcy podjęli bardzo trudne zadanie i bawili się w chowanego na terenie ośrodka, na szczęście nikt nie zaginął. Byli też tacy, którzy bawili się z piłką na hali albo rozgrywali mecz na boisku. Szkoda tylko, że obóz powoli dobiega końca.